8 sierpnia 2012

Tylko kobieta (w ciąży) potrafi ;)

Na początek i rozgrzewkę:
Tylko matka może mieć w torebce obok rzeczy absolutnie niezbędnych (telefonu, portfela albo innego  przenośnika pieniędzy, pomadki do ust i gumy do żucia) dwa blaszane samochody, jeden plastikowy, ludzika lego w kasku z gwiezdnych wojen, dwa papierki po batonikach, papierek po rurce od soczku z rurką, rozsypane herbatniki petibery (dokładnie rozkruszone), słuchawki do telefonu (jedna ma gumkę a druga nie, gdzieś się zgubiła..)  i dobrze zgiętą gazetę żeby się mieściła do torebki a nigdy nie wiadomo kiedy się znajdie minuta na przeczytanie kawałka artykułu (bo to taka mała torebka co z nią łatwo wyjść na plac zabaw). I nigdy nie ma tam chusteczek higienicznych mimo że z każdego miejsca gdzie takowe dają (np kawiarni czy lodziarni) wynosi garść serwetek i wkłada do torebki którą akurat ma ze sobą..

A wracając do tematu..
Tylko kobieta w ciąży:
Idzie zrobić badanie krwi ale zapomina że miała być na czczo więc spod szpitala wraca się i pójdzie jutro znowu..
Wstaje rano i leci na łeb na szyję do łazienki bo dziecko kopie w pęcherz a jak już siedzi na kibelku to orientuje się że ten zafoliowany kubek pod lustrem jest na próbkę moczu którą miała zebrać dzisiaj rano. A potem przez kolejną godzinę nie może wycisnąc nawet kropelki chociaż zwykle nie ma z tym absolutnie żadnego problemu..
Po tym jak zapomniała być na czczo jedzie na wizytę do dentysty i kilka kroków od gabinetu jeszcze raz sprawdza w kalendarzu czy to dziś i okazuje się że jednak nie dziś..
Tydzień później odbiera telefon od Pani z gabinetu przypominającej że od 15 minut czeka na nią i czy będzie lada moment? Nie będzie..zapomniała..
Wstaje z kanapy i w tym samym momencie zapomina po co wstała.
Gotuje pyszny rosołek na wolnym ogniu z mięsa i jarzyn, z pięknie osmaloną cebulką i bez żadnej chemii a następnie odlewa małą porcję żeby dziecku zrobić szybką zupę na już (bo reszta na  pomidorową na jutro) i kiedy już skończy tą szybką zupkę dla dziecka szykować wylewa sobie połowę na nogi i w najtrudniej dostępny kąt kuchni a potem musi się schylać (co jest coraz trudniejsze) żeby powycierać podłogę a na koniec od dziecka się dowiaduje że "kluseczki są fuuuu..."
Coraz częściej orientuje się że cały dzień chodziła z plamą na samym środku brzucha.
Ma zadyszkę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz