Niestety, dopisać nazwiska do grona ukochanych sportowców nie umiem. Słaba ze mnie kibicka. Nie ogarniam tego tematu, zresztą paru innych także.
Na przykład motoryzacja. Pozostaje mi wybór koloru. Nie wiem co dobre, a co słabe. Mąż jest właśnie zobowiązany kupić mi auto. Moje wymogi to: nie za duży, z dużym bagażnikiem (no bo wózek, rowerek, torby, zakupy), ma mało palić, łatwy w obsłudze, bez żadnych bajerów, oddzielne fotele z tyłu, nie czarny. I która z nas mogłaby coś doradzić? Jak nas znam to prędzej usłyszałabym o nowej promocji na kosmetyki i wyprzedażach w H&M. A jednak mój kochany mąż się stara. Szuka, dzwoni, kombinuje (najbardziej skąd wziąć kasę) i jak mi dogodzić.
Dodatkowo jestem pedantką. Bałagan mnie denerwuje. Więc odkurzam non stop krzycząc, że nie wolno jeść płatków na kanapie i nadal narzekam, że jakieś okruszki są wszędzie. Moi mężczyźni nie widzą okruszków! Dlatego trzylatek za każdym razem pyta po co odkurzam jak to robiłam wczoraj i jest czysto? Albo: Znowu mama będzie odkurzać? U mnie też? I mam posprzątać zabawki!
Zawsze zapomnę czegoś kupić i wymyślam obiad bez mięsny. A kochany mąż wraca z pracy je i chwali, choć mówi, że jakby był kotlet to on by się nie obraził.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz