19 lutego 2013

Gdzie ta wiosna, do cholery?!

Oficjalnie potwierdza się, że mam tu najsłabszą psychę. Gdy M. i G. suną zachwycone wśród świeżych płateczków śniegu i myślą "ach, jak pięknie!", ja myślę "Ku...a!!! Gdzie ta wiosna?!" po czym zaliczam spektakularną glebę w moich kozaczkach na płaskim, śliskich jak jasna cholera. Dziś spróbowałam wrócić spod sklepu na chodnik, ale się nie dało, było lekko pod górkę, wózek terenowy, ciężki przede mną, w dodatku dociążony tym wielkim kalafiorem po którego do sklepu dobrnęłam, a ja młóciłam nogami, ale mimo to stałam w miejscu, jak w kreskówce. I nawet nie dało się mieć do nikogo pretensji, że nieodśnieżone. Jak ma być odśnieżone, jak cały czas napieprza tym śniegiem? Na pewno jakiś nieszczęśnik odśnieżający miasto już 5 razy zdążył odszuflować ten podjazd i z rozpaczą oglądał go za każdym razem na nowo tak samo zaśnieżony. Robota głupiego. Zupełnie jak nauczenie cywilizowanych zachowań mojego rocznego dziecka. Chyba czas wrócić do żłobka. Małej ewidentnie się ze mną nudzi, w godzinach 'żłobkowych" robi się naprawdę nieznośna. No, ale przecież czekamy na wiosnę, co by nie chorowała. Gdzie ona jest?! Porąbany futrzak, świstak Phil z tego dziwnego miasta, co mi się zawsze kojarzy, że on jest Panasonic Phil, ale to jest jakoś inaczej, jak ktoś oglądał 14 razy "Dzień świstaka" to wie, o czym mówię... Więc ten futrzak kłamliwy obiecał wiosnę za 3 tygodnie, a to już było ze dwa tygodnie temu... Czekam już bardzo nerwowo. A jak mąż nie patrzy to sprawdzam ceny lotów w jakieś miłe ciepłe miejsca. Jak się wkurzę, to odlecę...

1 komentarz:

  1. Też dzisiaj wkurzyła mnie zima, a miałam nadzieje, że nie będzie już padać śnieg :(

    OdpowiedzUsuń