Wczorajszy dzień taki jak każdy inny. Przeciętny wtorek jakich wiele w te wakacje. Pogoda od rana nieciekawa. Kropił deszcz. Co tu robić? Każdy pracujący w korporacji polak wstał rano, zobaczył, że pada, założył ciepłe, przeciwdeszczowe ubranie, chwycił w rękę parasol i pognał do biura. Nie miał wyjścia? A może ten deszcz w niczym mu nie przeszkadzał ? Natomiast inny typ polaka: matka polka, opiekunka, babcia, tak czy inaczej osoba nie pracująca zawodowo, wstała rano, wyjrzała przez okno i od razu miała jedną myśl w głowie: pada! nie ruszam się z mojej nory!
Właśnie do takich wniosków doszłam po moim wyjściu z domu. My nienormalni, ubraliśmy kurtki przeciwdeszczowe, założyliśmy osłonkę na wózek i ochoczo pognaliśmy na spacer. Na placu zabaw ku naszemu zdziwieniu nie było nikogo. Na boisku szkolnym dwaj chłopcy grali w piłę. Początkowo pomyślałam, że jeszcze wcześnie, dopiero 10. Może inni potrzebują więcej czasu żeby wyjść z domu. Ale to tylko złudzenie. Nikt na plac zabaw nie przyszedł. Na spacerze także nikogo nie spotkaliśmy. Trochę ubłoceni ale zadowoleni wróciliśmy do domu. Niestety deszcz zaczął padać jeszcze mocniej, co na wsi niesie za sobą kolejne zdarzenia. Telewizja podczas deszczu nie działa, internet nie łączy, zasięg w telefonie tylko na balkonie ale jak leje to jak tu gadać z parasolem w ręku. Pozostała nam tylko frustracja, radio i książka. Na szczęście burza była krótka i nie zdążyli nam wyłączyć prądu. Włączyliśmy na DVD "Nigdy w życiu". W tym filmie wiele scen rozgrywa się na tle deszczu. A te teksty, które znam już na pamięć były namiastką kontaktu z dorosłym człowiekiem. Bawiliśmy się wspaniale.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz