Blondynka postanowiła ułatwić sobie życie i kupić samochód. Upragniony i wyczekiwany od kilku lat, odkąd zrobiła prawko. Matka na wychowawczym kasy na auto nie ma ale od czego bank i kredyty. W końcu też są dla ludzi. Już się starała ale skąd się dowiedzieli, że blondynka jest niewiarygodna?! Został jeszcze Ch.Noris i jakieś tam mniejsze może coś się uda. Ale to nie zniechęca blondynki aby szukać auta. I Tutaj też schody. Blondyna ma wygórowane wymagania. Już sprecyzowała autko, francuskie, duże, rodzinne, o dziwo kolor nie ma znaczenia, ale parę wymagań co do wnętrza też ma, i nie tylko ona. Mąż chce podłokietnik, dzieci roletkę i stoliczek, a blondyna renówkę. I jeździ jak ta głupia po komisach, a tam ceny z kosmosu, a auta ohydne. Brudne, powypalane dziury w siedzeniu od papierosów, a ja nie chcę nawet domyślać się, że ktoś w tym aucie zapalił jednego peta. Ceny do tego wszystkiego tak wygórowane, że zaczynam się martwić o ten kredyt. Tak nie wiele blondyna by chciała, a tu nic nie idzie po jej myśli. Auta pordzewiałe, obdrapane, wmawiają, że bezwypadkowe a lakier na drzwiach od pasażera i kierowcy tak inny, że daltonista by się kapnął, że ktoś tu ściemnia. I jeszcze obsługa nieuprzejma. Jeden przemiły pan się trafił i tylko wszystkich poddenerwował gdyż opowiedział historię jak to na początku roku mieli takie auta w sprzedaży, nikt nie chciał kupić i spuścili cenę o połowę więc poszły wszystkie jednego dnia. A mnie tam nie było!!! O Zgrozo co za szansa stracona!
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz