7 listopada 2012

nowy ale jakby stary

Blondynka kupiła nowy samochód. Ale w rzeczywistości to stare, używane auto, więc jakie ono nowe. Syn nie rozumie. Każda, rzecz kupiona jest nowa. To logiczne...
Jak to ze starymi autami bywa, należało wymienić parę rzeczy np. rozrząd. I samochód trafił koniec końcem do warsztatu, bo wielce utalentowana blondynka na naprawie aut się nie zna. Niestety!
Jak samochód w warsztacie to należy jechać do Warszawy, by sprawy pozałatwiać. Więc blondynka bierze, wózek, chustę, tobołki, dwójkę dzieci i w wielkiej ulewie gna na PKS. Przystanek jest pod słupem elektrycznym i nie ma tam nawet wiaty aby się schronić, a deszcz leje. Parasolki nawet nie ma co brać bo trzeciej ręki kobieta nie ma. Znów niestety!
Całą drogę przedszkolak pyta czy na pewno musimy jechać autobusem? Dlaczego jedziemy autobusem jak mamy samochód? (Warsztatu nie rozumie, pojęcia starego auta także), więc pytania powtarzają się całą drogę.
Docieramy wreszcie do przystanku nr 1 u dziadków i tu kolejne pytania: Co nie odważyłaś się jechać samochodem? Więc blondynka tłumaczy, że rozrząd po 100 tyś. km. trzeba robić i co słyszy w odpowiedzi: no tak stary samochód wam sprzedali i zepsuty.
I o czym tu deliberować?
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz