Blondynka postanowiła ułatwić sobie życie i kupić samochód. Upragniony i wyczekiwany od kilku lat, odkąd zrobiła prawko. Matka na wychowawczym kasy na auto nie ma ale od czego bank i kredyty. W końcu też są dla ludzi. Już się starała ale skąd się dowiedzieli, że blondynka jest niewiarygodna?! Został jeszcze Ch.Noris i jakieś tam mniejsze może coś się uda. Ale to nie zniechęca blondynki aby szukać auta. I Tutaj też schody. Blondyna ma wygórowane wymagania. Już sprecyzowała autko, francuskie, duże, rodzinne, o dziwo kolor nie ma znaczenia, ale parę wymagań co do wnętrza też ma, i nie tylko ona. Mąż chce podłokietnik, dzieci roletkę i stoliczek, a blondyna renówkę. I jeździ jak ta głupia po komisach, a tam ceny z kosmosu, a auta ohydne. Brudne, powypalane dziury w siedzeniu od papierosów, a ja nie chcę nawet domyślać się, że ktoś w tym aucie zapalił jednego peta. Ceny do tego wszystkiego tak wygórowane, że zaczynam się martwić o ten kredyt. Tak nie wiele blondyna by chciała, a tu nic nie idzie po jej myśli. Auta pordzewiałe, obdrapane, wmawiają, że bezwypadkowe a lakier na drzwiach od pasażera i kierowcy tak inny, że daltonista by się kapnął, że ktoś tu ściemnia. I jeszcze obsługa nieuprzejma. Jeden przemiły pan się trafił i tylko wszystkich poddenerwował gdyż opowiedział historię jak to na początku roku mieli takie auta w sprzedaży, nikt nie chciał kupić i spuścili cenę o połowę więc poszły wszystkie jednego dnia. A mnie tam nie było!!! O Zgrozo co za szansa stracona!
M.
29 września 2012
20 września 2012
Dlaczego kurtka żula?
Kurtka żula wcale nie jest taka straszna. Podobno. Tak przynajmniej twierdzi G. Moim zdaniem twierdzi tak, bo jeszcze nie przechodziła w niej ciurkiem 7 miesięcy. Pogadamy na wiosnę...
Mój późnoxiążowy i pociążowy outfit uwarunkowany był przedłużającą się w nieskończoność mroźną zimą. W kółko te same ubrania, które najpierw mieściły wielki brzuchol a potem pociążowe ekstra kilogramy. W kółko ta sama kurtka i buty, wszystko w ponurych kolorach i mocno bezkształtne. Do tego pchałam przed sobą wózek. I w którymś momencie odkryłam, że sama sobie przypominam tych panów ekologów, co tak pracowicie sortują śmieci w osiedlowych altankach, a potem starymi wózkami dziecięcymi przewożą je do punktów skupu. Żeby nie było, nic do panów nie mam! Wykonują kawał ciężkiej ekoroboty... I tak oto niewinna spracowana kurtka została kurtką żula i służyła mi długo, a teraz trafiła do G. W ślad za kurką ruszą za chwilę kozaki, które kiedyś baardzo lubiłam, ale teraz...
To choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów
I choćby mocno zęby zaciskał
To ich nie zapną na moich łydziskach...
K.
Mój późnoxiążowy i pociążowy outfit uwarunkowany był przedłużającą się w nieskończoność mroźną zimą. W kółko te same ubrania, które najpierw mieściły wielki brzuchol a potem pociążowe ekstra kilogramy. W kółko ta sama kurtka i buty, wszystko w ponurych kolorach i mocno bezkształtne. Do tego pchałam przed sobą wózek. I w którymś momencie odkryłam, że sama sobie przypominam tych panów ekologów, co tak pracowicie sortują śmieci w osiedlowych altankach, a potem starymi wózkami dziecięcymi przewożą je do punktów skupu. Żeby nie było, nic do panów nie mam! Wykonują kawał ciężkiej ekoroboty... I tak oto niewinna spracowana kurtka została kurtką żula i służyła mi długo, a teraz trafiła do G. W ślad za kurką ruszą za chwilę kozaki, które kiedyś baardzo lubiłam, ale teraz...
To choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów
I choćby mocno zęby zaciskał
To ich nie zapną na moich łydziskach...
K.
Pikowany płaszcza kontra krótka kurtka
Kwiecień plecień, ale jak się okazuje wrzesień też plecień..
Jak wychodziłam z domu to było ciepło. Teraz już nie jest.. U mamy na szczęście jest moja krótka kurtka jesienna. O cholera..ale niestety się nie zapnę! Chociaż jakby się uprzeć..to się zapięłam, ale dziecko uciśnięte i ciężko mi oddychać..
Mama mi COŚ pożyczy.. Obawiam się wszystkich cosiów pożyczanych od Mamy, troche inny styl.. Chociaż lepsze to niż cosie pożyczane od Taty ( póki mieszkałam z rodzicami każde moje marudztwo że nie mam się w co ubrać napotykało na padającą z Taty ust propozycję "pożyczę Ci koszulkę!")
Jak wychodziłam z domu to było ciepło. Teraz już nie jest.. U mamy na szczęście jest moja krótka kurtka jesienna. O cholera..ale niestety się nie zapnę! Chociaż jakby się uprzeć..to się zapięłam, ale dziecko uciśnięte i ciężko mi oddychać..
Mama mi COŚ pożyczy.. Obawiam się wszystkich cosiów pożyczanych od Mamy, troche inny styl.. Chociaż lepsze to niż cosie pożyczane od Taty ( póki mieszkałam z rodzicami każde moje marudztwo że nie mam się w co ubrać napotykało na padającą z Taty ust propozycję "pożyczę Ci koszulkę!")
Więc czekam na to COŚ bo naprawde jest zimno i w habrowym sweterku zamarznę,
tym bardziej że brzucha nie obejmuje.. COŚ okazuje się być długim do kolan
pikowanym płaszczem z wielgachnym kapturem.
Zakładam, wyglądam jak pikowany namiot z dżinsowymi nogami z wielgachnym kapturem.
No ale nie mam wyboru! Pojadę omijając centrum, może nikogo znajomego nie spotkam? A jak spotkam to udam że płaszcz specjalny i ciążowy.
Minus jesienno-zimowego brzucha - nagle się okazuje że go nie ma w co ubrać..
W domu mam kurtke żula od K. Już się jej nie mogę doczekać..nie jest pikowana
G.
Zakładam, wyglądam jak pikowany namiot z dżinsowymi nogami z wielgachnym kapturem.
No ale nie mam wyboru! Pojadę omijając centrum, może nikogo znajomego nie spotkam? A jak spotkam to udam że płaszcz specjalny i ciążowy.
Minus jesienno-zimowego brzucha - nagle się okazuje że go nie ma w co ubrać..
W domu mam kurtke żula od K. Już się jej nie mogę doczekać..nie jest pikowana
G.
15 września 2012
Smsy ze smartfołna
Smartfołn jak sama nazwa wskazuje, to taki zwykły telefon, tylko, że mądry. Mój jest wręcz przemądrzały. W każdym razie na pewno uważa się za mądrzejszy ode mnie. Kiedy piszę smsy, nagminnie mnie poprawia. W dodatku poprawia podstępnie, tak, że zazwyczaj nawet się nie zorientuję, aż do momentu, gdy dostaję odpowiedź: że whaaaaaat?! I tak oto, ktoś dzieli się ze mną radosną informacją, więc odpisuję: to super! , a Smartfołn wysyła „To dupę!” W samochodzie szybciutko dziergam esemesa do męża (tak, wiem, że nie wolno podczas jazdy, ale korek to nie jazda…) „Korek Kotku!” Smartfołn wysyła „Lotek Lotku” (nie wiem, co to ten lotek…) Podobnie moje szybkie „Jadę już” dociera do adresata jako „Kadr guz”. Piszę „ładne to logo z lisem” wysyła „ludne te ludy z lasem”. G. oddzwania natychmiast, zmartwiona, że mi odbiło i może błąkam się gdzieś w samej bieliźnie mamrocząc pod nosem „ludne ludy z lasem, brudne budy z basem…” Wreszcie pyta w esemesie „Znów Cię telefon poprawia?”
„Bo rąk!”
K
„Bo rąk!”
K
6 września 2012
Dałam rade
Nie zwariowałam, ale nie było łatwo. 6 osób na jednych wakacjach, rozpiętość wiekowa od roku do 65 lat, zachcianki rozmaite, potrzeby różne, sposób spędzania wolnego czasu inny dla każdego osobnika. Ostatecznie najgorsze było zgranie towarzystwa. Każdy chciał robić coś innego i każdy miał do tego prawo no bo w końcu był na wakacjach.
Jeśli chcecie wiedzieć czy odpoczęłam - NIE
Jeśli chcecie wiedzieć czy odpoczęłam - NIE
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)