21 marca 2013

Pierwszy dzień wiosny!


I co? Oszaleć można. Znów pada śnieg i zima wróciła. Nie powiem, fajnie było w grudniu, w styczniu i w lutym, ale marzec i mnie optymistkę dobił. Te kilka dni ze słońcem tak nas ucieszyło i rozmarzyliśmy się nad wiosną. A tu powrót zimy. Żadnego wpływu na to nie mamy, ale już i mnie dopadła depresja. Jakoś my dorośli jesteśmy słabsi pod tym względem. Mój czterolatek ma całkiem inne podejście. Nadal jeździ na rowerze w zaspach, bo co to za różnica, czasem tylko mówi, że trochę ślisko i cieszy się ogromnie, że po spacerze może sobie odśnieżać podwórko i ma z tego powodu tyle radości. Też bym tak chciała. Mieć taką radochę z zimy w marcu i we wszystkim widzieć te dobre strony. Szkoda, że nie umiem się wcielić w rolę dziecka. Wszystko widzę dość zadaniowo, że trzeba odśnieżać, a człowiek by wolał poleżeć, że samochód zasypany i przed każdym wyjazdem trzeba się namachać szczotką, że znowu te kozaki zakładamy i czapki okropne, od których już mi się włosy elektryzują i jak ja wyglądam. A dziecko nic z tego. Cieszy się, że można się pobawić, a ubrać się to żaden problem i kozaki i czapki im wcale nie przeszkadzają.
A w moim ogrodzie żadnego krokusa ani przebiśniegu nie widać!
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz